Troska o zmarłych w modlitwie jest wyrazem wiary w komunię świętych; duchową więź, która łączy Kościół pielgrzymujący na ziemi, Kościół oczyszczający się w czyśćcu i Kościół chwalebny w niebie. Tę prawdę zgłębiamy w liturgii Uroczystości Wszystkich Świętych. Spoglądamy na wiarę tych wszystkich, którzy cieszą się już chwałą nieba, by się nią inspirować i zachwycać. Przykład świętych ma nas pobudzać do pełnienia dobrych uczynków i przypominać o powszechnym powołaniu do świętości, które od chwili chrztu jest udziałem każdego z nas.
Nauczanie Kościoła
Nie wszyscy, którzy zakończyli już ziemskie życie cieszą się chwałą nieba jako święci. Wierzymy, że wszyscy ci, którzy odeszli ze znakiem wiary, pomimo popełnionych za życia grzechów nie zostają potępieni, lecz po odpokutowaniu swoich win zaproszeni są by cieszyć się pełnią udziału w zmartwychwstaniu Chrystusa. Paweł Apostoł przypomina: Czy żyjemy, czy umieramy — należymy do Pana (Rz 14,8). Ta relacja z Chrystusem stanowi fundament modlitwy za zmarłych. W niej Kościół nie tylko wspomina tych, którzy odeszli, ale realnie im pomaga, powierzając ich dusze Bożemu miłosierdziu. Katechizm Kościoła Katolickiego naucza: Kościół od najdawniejszych czasów czci pamięć zmarłych i ofiarowuje im konkretne pomoce, a zwłaszcza Ofiarę Eucharystyczną, aby oczyszczeni, mogli dojść do oglądania Boga. (KKK 1032)
Źródła biblijne tej praktyki znajdujemy już w Starym Testamencie. W Drugiej Księdze Machabejskiej czytamy: Świętą i zbawienną jest rzeczą modlić się za zmarłych, aby byli uwolnieni od grzechów (2 Mch 12,45). Jest to obraz, który od wieków interpretowany jest jako biblijna podstawa nauki o czyśćcu. Także w Nowym Testamencie św. Paweł mówi o człowieku, który sam ocaleje, tak jednak jakby przez ogień (1 Kor 3,15). Warto w tym miejscu wspomnieć, że zmarli nie mogą sami sobie pomóc; pomimo wielkich cierpień czyśćcowych oraz modlitw, które zanoszą do Boga, nie mogą zmienić swojej sytuacji. Jedynie my, żyjący na ziemi możemy wstawiać się za nimi i wypraszać dla nich łaskę spotkania z Bogiem w upragnionej radości nieba. To przejaw duchowej solidarności, która przekracza granice śmierci. Wspólnota Kościoła obejmuje więc także tych, którzy odeszli i o tym przypomina nam nauka nt. Communio Sanctorum.
Spojrzenie historyczne
Tradycja wymieniania imion zmarłych w modlitwach mszalnych sięga II wieku. Podczas modlitwy eucharystycznej, przed konsekracją wymieniano imiona zmarłych, co do których wspólnota miała pewność, że cieszą się chwałą zbawionych, natomiast później wspominano tych wszystkich, którzy potrzebują modlitwy w drodze do chwały nieba. Ślad po tej praktyce pozostał w układzie Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej. Także dziś w każdej liturgii Mszy św., Kościół modli się za wszystkich wiernych zmarłych, chociaż z praktycznych względów nie wymienia ich imiennie. Stąd błędne jest stwierdzenie, mówiące o potrzebie pomocy zmarłym, za których nikt się nie modli – Kościół bowiem jako Matka pamięta o wszystkich swoich dzieciach.
W Polsce szczególną formą modlitwy za zmarłych są wypominki; piękny i głęboko zakorzeniony zwyczaj, który sięga średniowiecza. Już w klasztorach benedyktyńskich i cysterskich prowadzono tzw. Liber memorialis (księgi pamięci), w których zapisywano imiona zmarłych, by wspominać ich podczas Mszy Świętej, czy wspólnotowych modlitw. Z czasem wypominki stały się formą modlitwy, w której Kościół lokalny otacza modlitwą zmarłych parafian i dobrodziejów wspólnoty. Wspominając imiona zmarłych, wierni potwierdzają, że pamięć o nich trwa w sercu Kościoła. Tradycja wypominek przypomina, że modlitwa jest najcenniejszym darem, jaki możemy ofiarować naszym bliskim po śmierci. W miarę upływu czasu ludzkie wspomnienia mogą się zacierać, ale modlitwa Kościoła trwa i ma moc przed Bogiem. Jak pisał św. Ambroży z Mediolanu: Nie płaczmy nad tymi, którzy odeszli, ale raczej módlmy się, by zostali uwolnieni od grzechów i mogli oglądać światło wieczne.
Nauka o odpustach
Szczególną formą wsparcia dla dusz oczekujących zjednoczenia z Bogiem w czyśćcu są ofiarowane przez żyjących odpusty. Kościół, jako szafarz łaski Chrystusa, obdarowuje wiernych możliwością uzyskania odpustów, czyli darowania kar doczesnych za grzechy już odpuszczone w sakramencie pokuty. Każdy grzech bowiem zaciąga na człowieka winę oraz karę w dwojakim zakresie - doczesną i wieczną. Bóg, Ojciec miłosierdzia, daruje nam winę oraz karę wieczną w godnie przeżytym sakramencie pokuty i pojednania. Pozostaje jednak kara doczesna, rozumiana jako rana zadana człowiekowi przez grzech. Jej odpokutowanie dokonuje się albo na tym świecie przez różne formy zadośćuczynienia, stosownie do wagi grzechu (dzieła pokutne, znoszenie cierpień, trudów życia, dobre uczynki) lub po śmierci przez karę oczyszczającą w czyśćcu. Odpusty, o których mowa, mogą być ofiarowane zarówno za siebie, jako zupełne zgładzenie kary doczesnej za popełnione dotychczas grzechy, jak i za dusze zmarłych, które oczekują w czyśćcu i nie mogą same sobie pomóc. Odpusty możemy ofiarować za siebie lub w intencji jednego konkretnego zmarłego. Nie można wzbudzać w sobie intencji grupowej lub za inną osobę żyjącą. Szczególny czas uzyskiwania odpustów, to przeżywany aktualnie w Kościele rok jubileuszowy. Ponadto od 1 do 8 listopada, kiedy wierni, nawiedzają cmentarze modląc się za zmarłych, mogą uzyskać odpust zupełny dla dusz w czyśćcu cierpiących.
Warunki zwyczajne uzyskania odpustu, o których mówi Katechizm są następujące:
Spowiedź sakramentalna (stan łaski uświęcającej), Przyjęcie Komunii Świętej,
Modlitwa w intencjach Ojca Świętego, Brak przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, Wykonanie czynu obdarzonego odpustem (np. nawiedzenie cmentarza i modlitwa za zmarłych). Papież Benedykt XVI przypominał: Odpusty nie są magicznie działającym przywilejem, ale wyrazem głębokiej komunii miłości między wiernymi, żyjącymi i zmarłymi, którzy wspólnie uczestniczą w łasce Chrystusa. W ten sposób wierni stają się współpracownikami Boga w dziele zbawienia, uczestnicząc w duchowym bogactwie Kościoła.
Święta Faustyna Kowalska i wizja czyśćca
Święta Faustyna Kowalska, Apostołka Bożego Miłosierdzia, otrzymała od Jezusa szczególne poznanie tajemnicy czyśćca. W swoim Dzienniczku opisuje doświadczenie prywatnego objawienia, w którym anioł wprowadził ją w miejsce oczyszczenia dusz: Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze te nazywają Maryję Gwiazdą Morza. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak, abym wyszła. (Dz. p. 20). W innym miejscu Faustyna wspomina: Wielkie jest miłosierdzie Boże, większe niż myślimy. Widziałam, jak wiele dusz zawdzięcza zbawienie modlitwom i ofiarom ludzi żyjących na ziemi. (Dz. p. 693); wzywaj Mojego miłosierdzia dla dusz w czyśćcu; pragnę ich uwolnienia. Ofiaruj za nie odpusty, modlitwy i cierpienia. (Dz. p. 1226). Święta Faustyna uczy nas, że dusze w czyśćcu nie mogą już sobie pomóc, ale z wdzięcznością przyjmują każdą modlitwę, ofiarę czy odpust, który wierni ofiarują w ich intencji. Modlitwa za zmarłych jest więc konkretnym czynem miłosierdzia – jednym z uczynków miłosierdzia względem duszy. Dusze te bardzo pragną naszej modlitwy i potrafią być wdzięczne za każde wyświadczone im dobro.
Modlitwa za zmarłych to nie tylko tradycja czy obowiązek, ale przede wszystkim to gest miłości, która przekracza granicę śmierć. Pięknie ustrojone groby, tonące w kwiatach i blasku zniczy są pustym znakiem, jeżeli nie idą w parze z modlitewną pamięcią. Każde wieczny odpoczynek racz im dać, Panie… jest wołaniem o światło, pokój i radość nieba dla tych, którzy poprzedzili nas w drodze do Ojca. To modlitwa, która buduje duchową jedność i czyni nas uczestnikami tajemnicy Bożego Miłosierdzia.
Podsumowaniem tej refleksji niech będą słowa zmarłego w tym roku papież Franciszka: Modlitwa za zmarłych jest najlepszym darem, jaki możemy im ofiarować. Niech pamięć o nich nie będzie tylko wspomnieniem, ale żywą modlitwą miłości. Niech więc miesiąc listopad, czas zadumy nad śmiercią, która nie jest końcem, ale drogą do zmartwychwstania, stanie się dla nas okazją, by z nową gorliwością włączyć się w modlitwę za dusze w czyśćcu. To akt miłosierdzia, który otwiera niebo dla nich i dla nas.
Mateusz Uliasz
Fot.Igor Witusik